Historie wileńskie (serial dokumentalny)

Nietuzinkowi, błyskotliwi, pełni pasji. Bohaterami „Historii wileńskich” są Polacy z Litwy, ludzie, którzy na co dzień używają trzech języków, których sąsiadami są Litwini, Rosjanie i Białorusini i którzy przynajmniej raz w życiu zadają sobie pytanie: który kraj jest moją ojczyzną? Urodzili się w Wilnie, jednym z najbardziej czarujących i romantycznych europejskich miast, ale tak naprawdę każdy z nich wybrał zupełnie inną życiową drogę.
Jolanta i Andrzej Kostyginowie to małżeństwo z 35 – letnim stażem, ale też najbardziej znana para wileńskich przewodników. Oprowadzanie wycieczek uważają zarówno za swoją pracę, jak i powołanie. Mówią: lubimy turystów! Twierdzą: nie ma fajniejszego i bardziej nieoczywistego miasta niż Wilno. Wraz z nastaniem pandemii Kostyginowie zostali bez pracy. Jak sobie poradzili? Jak odnaleźli się w mieście, do którego przestali przyjeżdżać turyści?
Roman Mikielewicz nie zadziera nosa, ale i tak na mieszkańców Wileńszczyzny patrzy z góry. On i jego trzej synowie są pilotami balonów. Zaczął latać jako jedna z pierwszych osób na Litwie, na swoim koncie ma złote medale zdobyte na mistrzostwach baloniarstwa na Litwie, Łotwie, w Polsce. Dziś prowadzi rodzinne przedsiębiorstwo „Kwiaty podniebne” i zachęca wilnian, by podobnie jak on spojrzeli na Litwę z nieco innej perspektywy.
Siostrę Michaelę Rak niektórzy nazywają wulkanem. Inni mówią o niej: święta, ale po chwili dodają: z charakterem. Pochodzi z Polski, mimo to wilnianie bardzo szybko zaakceptowali ją jako swoją. Zrobiła to, co wcześniej nie udało się nikomu – założyła pierwsze i jak na razie jedyne na Litwie hospicjum stacjonarne. Pielgrzymi i goście, którzy odwiedzają to miejsce, czasem wzdychają: ech, chciałoby się tu umrzeć…
Jolanta i Robert Blujowie pochodzą z Wilna, ale nie udało im się odnaleźć w mieście tego czegoś. Tego, co sprawia, że życie daje radość. Wyprowadzili się więc do lasu, w sam środek Parku Regionalnego Rzeki Wilii. Dzisiaj oni oraz ich 28 psów są jedynymi mieszkańcami wsi Žalgiris, gdzie założyli „Akademię przygód”. Dzieci i dorośli przyjeżdżają tu na wędrówkę, zabawę i naukę jazdy psimi zaprzęgami – sportu, którego Blujowie są na Litwie prekursorami. Czy są szczęśliwi? Czy rzeczywiście przeprowadzka na wieś sprawiła, że odnaleźli spokój ducha?